czwartek, 29 stycznia 2015

Pączki z dziurką po mojemu:)

Oponeczki, jak zwykliśmy je nazywać u nas w domu, były chyba jedną z najpyszniejszych rodzinnych przekąsek. Czasami kiedy nasza mama wracała z pracy do domu bardzo zmęczona, trochę przeziębiona i w złym humorze, padała propozycja oponkowego podwieczorku. Ciasto przygotować można w kilka minut, więc po chwili, wykrojone, zgrabne kółeczka czekały już na nią, ustawione w rządkach, gotowe do zanurzenia w gorącym smalcu. Smażyć musiała mama, bo my byłyśmy na to za małe, ale czekałyśmy w pogotowiu, na ciepłe chrupiące pączusie dzierżąc w dłoniach małe siteczka z cukrem pudrem. Oponeczki były przez nas obficie posypywane i niezwłocznie konsumowane. Taką oto historię "oponkową" pamiętam z mojego dzieciństwa:)
Wam też życzę smacznego Kochani:)

Ta wersja oponek jest moją autorską. Nie do końca jest to przepis na smakołyki z dzieciństwa, ale te są równie pyszne i tak samo błyskawiczne w przygotowaniu. Powodzenia:)

Porcja na 12 oponek




Składniki:
150 g mąki tortowej
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
50 g cukru
120 g serka mascarpone
1 żółtko
1 cukier z prawdziwą wanilią
płaska łyżeczka cynamonu
szczypta soli
opcjonalnie 1,2 łyżki śmietany 18 procent

5 kostek smalcu do pieczenia oponek, albo 1 litr oleju 

do dekoracji:
lukier cytrynowy, do posypania wiórki kokosowe
czekolada mleczna, tabliczka, rozpuszczona w kąpieli wodnej z łyżka masła i 2 łyżkami mleka




Z wszystkich składników (mąki, proszku do pieczenia, cukru, serka, soli, żółtka i cynamonu) zarabiamy ciasto. (Opcjonalnie, kiedy nie będzie się chciało zarobić dodajemy odrobinę śmietany). Ciasto rozwałkowujemy na placek o grubości pół centymetra. Szklanką wykrawamy koła, a do wykrojenia środków używamy na przykład zakrętki od butelki p[o wodzie mineralnej, doskonale się sprawdza. Tłuszcz rozgrzewamy w głębokim garnku do temperatury 180 stopni. Gotowe oponki smażymy z obu stron po minucie. Upieczone, wykładamy na ręcznik papierowy, żeby pozbyć się nadmiaru tłuszczu.
Oponki zanurzamy w roztopionej czekoladzie, albo lukrze, odwracamy na drugą stronę, posypujemy wiórkami kokosowymi, albo posiekanymi orzechami.
Smacznego:)



niedziela, 18 stycznia 2015

Bakłażan faszerowany z "patriotycznym" akcentem

Porcja dla 5 do 8 osób

Składniki:
5 średnich bakłażanów
500 g chudego mięsa wołowego (na przykład zmielony rostbef wołowy)
400 gram pieczarek
1 średnia cebula
kilka pomidorków koktajlowych (pokrojonych na ćwiartki)
płaska łyżeczka soli
2 jajka
100 ml mleka 2 procent 
pieprz do smaku (ilość zależy od prywatnych preferencji co do ostrości dania)
1 czubata łyżka suszonego majeranku, lub dwie garści świeżego, drobno posiekanego
2 garści świeżej bazylii drobno posiekanej
4 łyżki oliwy z pierwszego tłoczenia
1 czubata łyżka papryki słodkiej
2 średnie ząbki czosnku, obrane i wyciśnięte przez praskę
mozzarella 200 g (starta na grubym tarle)





Bakłażany myjemy dokładnie, odcinamy zielone końce, przecinamy wzdłuż, delikatnie solimy i układamy miąższem do dołu na ręcznikach kuchennych. Zostawiamy na pół godziny, żeby wypuściły sok i żeby pozbyć się ich gorzkiego posmaku. Pieczarki obieramy, kroimy w plastry, cebulkę kroimy w drobna kostkę. Pieczarki i cebulkę obsmażamy na 1 łyżce rozgrzanej oliwy. Mięso smażymy na rozgrzanej patelni teflonowej, bez dodatku tłuszczu, dodajemy łyżeczkę soli. W misce łączymy mięso, grzyby z cebulą, dodajemy wszystkie przyprawy, mieszamy. Jajka roztrzepujemy, dodajemy mleko, wlewamy do farszu, jeszcze raz mieszamy. 
Bakłażany układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, miąższem do góry. Smarujemy pozostałą oliwą i wcieramy w nie czosnek. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do temperatury 170 stopni na 20 minut. po wyjęciu z piekarnika wydrążmy łyżką miąższ, pozostawiając bakłażanowe łudeczki. Miąższ miksujemy na gładką masę, dodajemy do farszu, jeszcze raz mieszamy. 
Farszem wypełniamy "łudeczki", całość posypujemy startym na grubym tarle serem. Na samym wierzchu układamy kawałki pomidorków koktajlowych. Wkładamy do piekarnika, zmniejszamy temperaturę pieczenia do 160 stopni i pieczemy pół godziny. Podajemy z sosami i świeżą sałatą. (Ja sałatę posypałam jeszcze moimi ulubionymi kiełkami rzodkiewki) Smacznego.






Patriotycznie:)

Sos biały
łagodny

To sos tzatziki, na który przepis znajduje się już na blogu.
http://szczyptakurkumy.blogspot.com/2014/05/tzatziki-czyli-sobota-z-greckim-akcentem.html
Zrobiłam taka porcję sosu, jak w przepisie na blogu.

Sos czerwony
ostry

Składniki:
600 g pomidorów krojonych (z kartonu lub z puszki)
1 papryka słodka
pół łyżeczki soli
pieprz cayenne (ilość zależy od tego jak ostry chcemy zrobić sos)
4 łyżeczki cukru
łyżka oliwy z pierwszego tłoczenia



Na patelni rozgrzewamy oliwę. Pomidory redukujemy i zagęszczamy ich konsystencję na patelni, na małym ogniu przez około pół godziny. Po wrzuceniu pomidorów na patelnię kroimy paprykę na małe kawałki. Dorzucamy do sosu, dusimy. po 25 minutach dorzucamy wszystkie pozostałe składniki i patelnię zostawiamy na ogniu jeszcze na 5 minut. Całość miksujemy. Sos czerwony gotowy:)







poniedziałek, 12 stycznia 2015

Bananowy tort urodzinowy dla Kubusia

Kubuś to synek mojej siostry, wesoły, ciekawy świata dwulatek -  rozrabiaka:) Kuba, jak niemało dzieci dzisiaj, urodzonych i żyjących w dużych miastach, uczulony jest na wiele składników pokarmowych.
Kubuś, podobnie jak inni jego rówieśnicy, ma również swoje ulubione smaki i potrawy za którymi przepada (nie ma ich wcale aż tak wiele).
Kubuś jest również moim jedynym siostrzeńcem, więc ciocia uwielbia go rozpieszczać.
Z takich właśnie powodów powstał projekt urodzinowego tortu z użyciem ulubionych produktów Kubusia; bananów, cytryny, mlecznej czekolady i cukrowych kulek. Pychota:)


Projekt przewiduje użycie  Blachy o średnicy 22 cm:)

Składniki:

biszkopt cytrynowy:
6 dużych jaj (temperatura pokojowa)
100 ml oleju roślinnego
sok i skórka z jednej cytryny
150 g przesianej mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
150 g cukru drobnego do pieczenia
2 torebki cukru waniliowego

Do pączowania ciasta
1/3 szklanki wody z 1 łyżką rozpuszczonego cukru 

Puszysty krem bananowy:
300 g miękkiego masła
100 ml nektaru bananowego
1 budyń waniliowy (najlepiej własnej roboty) tylko mleka zamiast 500 ml używamy połowę, żeby budyń był gęsty (również wtedy kiedy używamy budyniu z torebki)
5 czubatych łyżek drobnego cukru
sok wycisnięty z jednej cytryny
2 torebki cukru z prawdziwą wanilią

3 średniej wielkości banany pokrojone na plasterki, (skropione delikatnie cytryną, żeby nie ściemniały) do przełożenia pomiędzy warstwy biszkoptu i masę.

Polewa:
1 tabliczka mlecznej czekolady (100 g)
20 g masła
50 ml mleka






Biszkopt
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 170 stopni, funkcja pieczenia góra - dół.
Małą tortownicę smarujemy dokładnie masłem.
Żółtka oddzielamy od białek, z białek i drobnego cukru ubijamy sztywną błyszczącą pianę. (bezę) Najpierw zacząć ubijanie na wolnych obrotach, stopniowo je zwiększając.
Mąkę przesiewamy, łączymy z proszkiem do pieczenia. żółtka, sok i skórkę z cytryny oraz olej ubijamy na gładka puszystą masę. Powoli dodajemy połowę mąki i cukier (drobny i waniliowy) nadal ubijając. Więcej już nie miksujemy.
Mieszamy, puszysta masę z żółtek, drewnianą, albo dużą plastikową łyżką dodając powoli pianę i dosypując stopniowo pozostała mąkę. Puszystą masę przelewamy do formy. pieczemy około 35, 40 minut, do zarumienienia się ciasta. Wyjmujemy z piekarnika, czekamy aż ciasto ostygnie, otwieramy formę.

Biszkopt przekrawamy na 3 części. Ja to robię starą sprawdzoną babciną metodą. Najpierw delikatnie nacinam ciasto ostrym nożem, później zawijam na palce wskazujące nitkę o długości większej niż średnica ciasta i nitką właśnie, delikatnie, cały czas kontrolując poziom cięcia, z jednej i drugiej strony przekrawam biszkopt. Najlepiej mieć do tej czynności pomocnika, który będzie delikatnie przytrzymywał ciasto od góry i sprawdzał, czy tniemy równo.
Każdą z części pączujemy (czyli skrapiamy) delikatnie woda z cukrem

Ciasto gotowe pora na krem


Masło ubijamy do białości (około 10 minut)
Wlewamy powoli nektar, na przemian z budyniem. Dodajemy stopniowo, cały czas ubijając pozostałe składniki, cukier, sok z cytryny, cukier waniliowy.
Krem gotowy.
Jeśli krem na którymś etapie przygotowania się zważy, to można go delikatnie podgrzać, cały czas miksując, żeby masło na nowo połączyło się z innymi składnikami.

Polewa czekoladowa
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, cały czas mieszając. W trakcie rozpuszczania dodajemy mleko i masło. Czekamy aż odrobinę przestygnie. (około 5 minut) zanim polejemy nią tort.

Ciasto przekładamy kremem, na warstwie kremu układamy pokrojone na plasterki banany, na wierzch wylewamy polewę czekoladową. Ozdabiamy według uznania. Ja obsypałam tort koprą kokosową, ozdobiłam masą wyciskaną z rękawa cukierniczego (wianuszek w koło i serduszko) oraz gotowymi cukrowymi ozdobami.
Wkładamy do lodówki na co najmniej 3 godziny.
Smacznego:)






wtorek, 6 stycznia 2015

Mam ochotę na coś słodkiego, czyli domowy budyń waniliowy

"Kochanie, nic nie ma dojedzenia" mówi mąż, którego tylko słychać, ale wcale nie widać zza ogromnych drzwi otwartej lodówki.
"Jak to, przecież dopiero zrobiłam zakupy," odpowiadam.
"Ale na prawdę, nie ma nic słodkiego, sprawdzałem," słychać smutek w głosie" a ja akurat dziś mam ochotę na słodycze."
"To zjedz sobie jakiś owoc"
"Owoc?, Ja mam ochotę na SŁODYCZE", zaakcentowano dobitnie:)
A owoce są jakie, nie słodkie czasem? pytam.
Nie, owocowe:( odpowiada.
Dobrze więc, może być budyń?
ooooooooo....

Gotowy do jedzenia w 7 minut, mierzyłam czas:)

Składniki:
2 żółtka (duże jajka)
500 ml mleka 2 %
dwie płaskie łyżki skrobi ziemniaczanej (około 25 g)
1 laska wanilii (opcjonalnie 2 opakowania cukru waniliowego, wówczas dodajemy 1,5 łyżki cukru dodatkowo zamiast 4 łyżek)
4 płaskie łyżki cukru (około 50 g)
50 g masła


Połowę mleka wlewamy do garnuszka, dodajemy masło, podgrzewamy na kuchence. (Przez cały czas budyń gotujemy na małym ogniu.)
do drugiej połowy dodajemy żółtka, mąkę (skrobię ziemniaczaną), cukier (Wanilię przekrawamy wzdłuż na pół i nożem wydobywamy ziarenka.) i wanilię. Ubijamy (najlepiej mikserem) na gładka masę. Gdy pierwsza część mleka jest gorąca, (prawie się zagotuje) wlewamy powoli (nieustannie mieszając, żeby nie zrobiły się grudki) pozostałą część mleka połączoną z mąką i innymi składnikami. Gdy budyń się zagotuje, ściągamy z ognia, przelewamy do pucharków, ozdabiamy owocami, albo polewamy sokiem z malin (najlepiej domowej roboty) i dodajemy łyżkę konfitury.
Gotowe:)



Budyń, który mamy zamiar użyć jako podstawy do masy budyniowej, na przykład do przekładania tortu, należy zrobić gęsty, używając jedynie połowy mleka z przepisu.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

"Niespodziankowy" tort bezowy z gorzką czekoladą

Torcik był wspaniałą niespodzianką, niespodzianką prawdziwą, bo zupełnie niespodziewaną:) Mężowi smakował bardzo, bo łączył w sobie gorzki smak pysznej czekolady, słodkość i chrupkość bezy i kwaśny smak konfitury z czarnej porzeczki...
Są takie okazje o których warto pamiętać i pewne rocznice dla innych nieistotne, a dla mnie najważniejsze...na zewnątrz zima, a w sercu sentymenty, wspomnienia. Tak to już z nami jest, że ja pamiętam, a on celebruje ze mną, przytula, głaszcze po głowie i po prostu jest...za to dziękuję... smacznego Kochani...

Przepis mocno zainspirowany pomysłem Liski z white plate, na tort bezowy właśnie:)

Składniki:
beza:
5 białek (z dużych jajek)
250 g drobnego cukru
krem:
500 ml śmietany kremówki 36 %
1 tabliczka gorzkiej czekolady
1 łyżeczka żelatyny plus jedna łyżeczka ciepłej wody 
150-200 g nisko słodzonego dżemu z czarnej porzeczki, albo innego bardzo kwaśnego dżemu (ja używam dżemów własnej roboty, albo firmy łowicz, 100 % owoców)



Przygotowanie bezy
Białka ubijamy najpierw na a małych obrotach, stopniowo je zwiększając, na sztywna pianę. powoli dodajemy cukier, ubijając nadal, aż masa stanie się błyszcząca i sztywna. Na papierze do pieczenia obrysowujemy dwa okręgi o średnicy 20 cm, W obrębie tych okręgów wykładamy bezy. Blachę wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 170 stopni, po 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 140 stopni, po kolejnych 10 minutach zmniejszamy do 120 stopni i pieczemy jeszcze 20 minut. Ważne! Bezę pieczemy bez termoobiegu, bo inaczej za szybko wyrośnie i popęka. (moja odrobinę popękała, ale nie na tyle, żeby był problem ją przenieść, nie kruszyła się na kawałki) 
Bezy powinny być kruche i chrupiące, jeśli są miękkie, pieczemy je jeszcze troszkę dłużej, albo pozostawiamy do wyschnięcia w wyłączonym zamkniętym piekarniku.



przygotowanie kremu:
Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie, a czekoladę w kąpieli wodnej. W trakcie ubijania śmietany dodajemy kolejno żelatynę i ostudzoną czekoladę. Śmietanę ubijamy na sztywno.

Spód tortu układamy na paterze, smarujemy dżemem, później kremem, przykrywamy drugą bezą. Całość posypujemy kakao lub układamy na wierzchu owoce. 
Smacznego:)





piątek, 2 stycznia 2015

Niezły bigos:)

Porcja na 8 - 10 osób

Składniki:
2,5 kg kwaszonej kapusty
0,7 kg szynki wieprzowej
0,5 karkówki wołowej
0,5 kg kiełbasy jałowcowej
0,5 l czerwonego wytrawnego wina
60 g suszonych grzybów
8 średnich wędzonych śliwek
4 ziela angielskie
4 liście laurowe
1 łyżka kminku
1 łyżka majeranku
6 sztuk jałowca
pieprz, sól
2 łyżki koncentratu pomidorowego


Kapustę przelewamy wodą, wkładamy do dużego garnka (pamiętając o tym , że 
dokładamy do dania prawie drugie tyle objętości, na którą składać się będą wędlina, mięso, grzyby)
Do kapusty dolewamy litr wody, gotujemy na malutkim ogniu
Mięso, kiełbasę kroimy na małe kawałki i podsmażamy na patelni, dodajemy do garnka z kapustą. Wrzucamy również przyprawy, oprócz pieprzu. (Dopieprzyć najlepiej pod koniec gotowania, ponieważ długo gotowany pieprz "nabiera mocy:)" czyli staje się coraz bardziej pikantny)
Grzyby płuczemy, moczymy w wodzie przez godzinę, później kroimy w paseczki podobnie jak wypestkowane śliwki. Dorzucamy do potrawy.
Dolewamy wino.
Na koniec dodajemy przecier pomidorowy.

Ja gotuję bigos przez 3 dni, codziennie po 2 do 3 godzin, ciągle mieszając, żeby nie przypalić. W trakcie takiego gotowania trzeba co jakiś czas kontrolować gęstość bigosu, w razie potrzeby dolewać wody. Na trzeci dzień (i później odgrzewany) smakuje najlepiej:)

ps. jeśli zdarzy się nam przypalić bigos, trzeba go jak najszybciej przełożyć do innego garnka pozostawiając nienaruszoną warstwę przypalenia. Dolewamy wody i gotujemy w nowym garnku.